Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/51

Ta strona została przepisana.

dreszcz wstrząsał calem mojem ciałem. Owładnęło mną teraz niewytłumaczone uczucie: równocześnie wstyd, obrzydzenie, litość, a nadto rozpacz, że znajduję się bezsilny w tej przeklętej kryjówce.
Patrząc na tego młodzieńca wytwornego, wątlej budowy ciała, z twarzą marzycielską, przeznaczonego od natury na poetę lub uczonego, którego obca silniejsza wola zmusiła do odegrania nieodpowiedniej dla niego roli, zapomniałem o jego podstępie wobec mnie i o jego chytrości, tchórzostwie, o zaciekłości, z jaką domagał się mej śmierci i o strasznych męczarniach duszy, przez jakie z jego powodu przechodziłem.
Upadł na ziemię i tarzał się w kurczach, przejęty straszną trwogą, towarzysz zaś jego z szyderczym uśmiechem przyłożył mu lufę pistoletu do skroni. Bawił się tchórzem, jak kot myszą, ale w jego nieubłaganych oczach wyczytałem, że myśli na serjo i lada chwila oczekiwałem, że dotknie się palcem cyngla.
Przejęty zgrozą z powodu tego morderstwa na zimno obmyślonego, otworzyłem zbutwiałe drzwi mej klatki, aby pospieszyć nieszczęsnej ofierze z pomocą. Wtem dał się słyszeć za drzwiami szczęk broni i szmer głosów ludzkich.
— W imieniu cesarza — zawołał jakiś głos stentorowy i drzwi rozwarły się z łoskotem.
Na dworze jeszcze zawsze wyła dzika burza. Przez otwarte drzwi chaty widziałem kilku jeźdźców ze zwieszonemi na dół pióropuszami i przemoczonemi płaszczami, na których błyszczały krople deszczu. Z boku padało światło z chaty na dwie wspaniałe głowy rumaków i na czapki futrzane o czerwonych brzegach huzarów, którzy stali obok koni, trzymając je za uzdy. We drzwiach ukazała się postać wysmukła: po wytwornym wyglądzie można było poznać, że to oficer. Miał długie