Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/53

Ta strona została przepisana.

lampy. Byt to generał Savary. Na jego pięknej ogorzałej twarzy widać było niemiłe wrażenie, jakie na nim wywarła ta wiadomość.
— Gdzież jest właściwie?
— Uciekł przed kwadransem.
— Jest to najbezpieczniejszy ze wszystkich spiskowców. W którą stronę się zwrócił?
— Zdaje mi się, że ku lądowi.
— A któż jest ten człowiek? — zapytał generał Savary, wskazując na mnie. — Według pańskiego doniesienia miało tu być tylko dwóch ludzi, oprócz pana, panie...
Ale Karol przerwał mu szybko, mówiąc:
— Proszę lepiej nie wymieniać swego nazwiska.
— Rozumiem pana dobrze odrzekł szyderczo generał Sawary.
— Wskazałem panu tę chatę, jako miejsce schadzki spiskowców, ale ona została dopiero w ostatniej chwili na to przeznaczona. Do tej chwili nie pomyślałem, że tu może ktoś jeszcze zabłądzić. Dałem panu, panie generale, możliwość ujęcia Toussaca; pan jednak zepsułeś wszystko, puszczając psa ze smyczy. Będziesz pan odpowiadał przed cesarzem za swoje niedbalstwo; jestem przekonany, że cesarz tego płazem nie puści.
— To moja rzecz — odpowiedział surowo generał Savary. — Przedewszystkiem chciałbym wiedzieć nazwisko tego młodzieńca.
Uważałem za rzecz zbyteczną ukrywać moje prawdziwe nazwisko, albowiem list, który miałem w kieszeni, byłby je i tak niewątpliwie zdradził.
— Nazywam się Ludwik de Laval — odpowiedziałem z niejaką dumą, sam się przedstawiając.
Widocznie my emigranci, żyjąc w mglistej Anglji, zanadto przecenialiśmy znaczenie naszych nazwisk.