Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/57

Ta strona została przepisana.

mnie udusić, a potem te oburzające sceny, których byłem świadkiem, walkę olbrzyma z psem, aresztowanie Lesage’a i wkroczenie żołnierzy do chaty, nie mogłem się dziwić, że cały mój system nerwowy był wstrząśnięty i że doznawałem konwulsyjnych drgań na całem ciele.
Najwięcej zajmowało mnie pytanie, jaki będzie stosunek między mną a tym starym człowiekiem, który szedł obok mnie. Postępowanie jego napełniało mnie wstrętem. Byłem świadkiem jego zdrady wobec towarzyszów i jego zimnego okrucieństwa wobec jęczącego tchórza, który się czołgał u stóp jego. Nie mogłem jednak temu przeczyć, że śmiał stawić czoło wybuchom gniewu Toussaca i że mnie wyratował ze strasznego położenia, w które mnie wtrąciła moja dziecinna ciekawość. Było nadto rzeczą jasną, że mógł mię zadenuncjować przed policją i wydać jej jako drugiego spiskowca, przez coby się jej w jeszcze lepszem świetle ukazał. Prawda, że nie byłem spiskowcem, ale czyż mogłem dowieść mojej niewinności? To pobłażliwe postępowanie tego człowieka o kamiennem sercu wobec mnie wprawiło mnie w takie zdumienie, że go nagle zapytałem, wprost i bez ogródek, co właściwie zamierza ze mną uczynić.
Usłyszałem cichy śmiech jego; było widoczne, że to moje niespodziewane pytanie rozśmieszyło go.
— Pan jesteś doprawdy zabawny, panie... panie... jak pan się nazywa właściwie?
— De Laval.
— A tak, prawda, panie de Laval. Posiadasz pan porywczość i prostotę młodości. Raz pragniesz pan zobaczyć co jest w kominie ukryte i... wyłazisz na komin. Teraz żądasz znów, abym ci wyjawił moje plany i chcesz poznać moje myśli. Muszę panu wyznać, że