Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/58

Ta strona została przepisana.

jestem przyzwyczajony do obcowania z ludźmi, którzy są od pana ostrożniejsi i nie wyjawiają swoich myśli; otóż szczerość pańska podoba mi się i wywiera na mnie wpływ orzeźwiający.
— Jakiekolwiek są pańskie pobudki działania, w każdym razie ocaliłeś mi pan życie — odpowiedziałem. — Jestem panu za to niewymownie wdzięczny.
Jest to bardzo trudno człowiekowi, do którego się czuje wstręt, okazać swoją wdzięczność. Uczyniłem to z pewnym przymusem, a on poznał po mojej mowie, co mnie kosztuje wyrażenie wdzięczności.
— Nie żądam pańskiego podziękowania — odpowiedział chłodno — Pan masz słuszność, jeżeli przyjmujesz, że byłbym się spokojnie dał zabić, gdyby to odpowiadało moim planom, a z drugiej strony jestem tego pewny, że gdyby się pan nie znajdował obecnie w położeniu przymusowem, byłby mi pan z pewnością odmówił podania ręki, tak samo, jak to uczynił ten idjota Lasalle. Jest to rzecz zaszczytna na polu bitwy narażać swe życie za cesarza, ale jeżeli żyje się w służbie jego nieustannie między ludźmi, którzy są zdolni do wszystkiego, gdy się wie, że najdrobniejsza nieostrożność oznacza śmierć niewątpliwą, wtedy naturalnie nie jest się godnym dotykać czystej dłoni uczciwego człowieka. Narażałem się na większe niebezpieczeństwa i znosiłem większe przykrości w towarzystwie Toussaca i innych dzikich brutalów podobnego pokroju, aniżeli ów Lassale kiedykolwiek w czasie swoich śmiesznych ataków kawalerji. A co się tyczy usług, jakie wyświadczyłem cesarzowi, to z pewnością czyny wszystkich marszałków Francji nie mają takiego znaczenia, jak moje. Ale panu niezawodnie wydaje się to wszystko w innem świetle, panie... panie...