Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/70

Ta strona została przepisana.

gdy czekała na moją odpowiedź, ale stary człowiek przerwał jej szybko.
— Przemawiasz bardzo nieuprzejmie do twego kuzyna, Sybillo — rzekł do niej surowo. — Los tak zrządził, że jego dziedzictwo dostało się w nasze ręce, ale to nie jest naszą rzeczą przypominać mu to.
— Czyż trzeba mu to jeszcze przypominać? — zapytała.
— Ubliżasz mi pani — odpowiedziałem, wstając z miejsca, albowiem jawna nieżyczliwość młodej dziewczyny oburzyła mnie. — Oczywiście nie zapomniałem tego, że ten zamek należał kiedyś do moich przodków, musiałbym bowiem być idjotą, aby móc o tem zapomnieć, ale jesteś pani w błędzie, jeżeli sądzisz, że z tego powodu czuję żal do tych, którzy go obecnie zamieszkują. Co do mnie, nie pragnę niczego usilniej, jak własnemi siłami stworzyć sobie stanowisko na tym świecie.
— Nigdy nie była pora do tego korzystniejsza, jak obecnie mój drogi Ludwiku — zawołał mój wuj. — Ważne wypadki gotują się teraz w Europie, a gdy przyjdziesz na dwór cesarski, staniesz u samego źródła wszystkich tych działań. Masz prawdopodobnie zamiar wstąpić w służbę cesarza?
— Chcę służyć mej ojczyźnie.
— Uczynisz to, gdy będziesz służył cesarzowi, albowiem bez niego Francja popadnie znów w chaos i w anarchję.
— Z tego, co się słyszy, można wnosić, ze nie jest to służba łatwa — rzekła Sybilla. — W każdym razie byłoby panu w Anglji wygodniej i byłbyś pan w bezpiecznem ukryciu.
Każde słowo, które mówiła, było szyderstwem, wymierzonem przeciw mnie, a jednak nie poczuwałem