Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/75

Ta strona została przepisana.

kie łukowe okna, rzeźbione z drzewa dębowego i szare wyniosłe wieżyczki, zakończone dachówką. Prawe skrzydło było jeszcze z tej samej epoki co front i zachowało zębate mury i strzelnice, lewe zaś, później przebudowane, miało wytworną werandę obrosłą pnącym się kozieńcem.
Sybilla wyjaśniała mi dokładnie wszystkie szczegóły, a każde jej słowo świadczyło o tem, jak drogie jej się stało to mieszkanie. Poznawałem jednak, jak przykre było jej to położenie, że ona jest tu gospodynią, a ja gościem na zamku moich przodków. Tłumaczyła się z tej dziwnej sytuacji, mówiąc:
— Wstydzę się, mój kuzynie, podejmując ciebie w domu, który podług mnie nie przestał nigdy być twoim. Nie na ciebie byłam zła zrazu, ale na nas samych, którzy jak pasorzyty zagnieździliśmy się w gnieździe przez innych zbadowanem. Ach, rumienię się ze wstydu na myśl, że mój ojciec zaprosił cię jako gościa do twego własnego domu.
— Być może, że nasza rodzina mieszkała już za długo pod tym samym dachem — odpowiedziałem. Może nam to wyszło właśnie na dobre, że nas stąd wygnano. Walka o byt wzmacnia ducha i ciało. Bóg chciał odrodzić nasz ród zniewieściały przez całe wieki dostatku i spokoju i zmusić go do odbudowania własnemi rękoma zburzonego szczęścia.
— Chcesz się udać do cesarza, kuzynie?
— Tak jest.
— Czy wiesz, że jego obóz znajduje się tu w najbliższem sąsiedztwie?
— Tak, słyszałem.
— Ale nazwisko twoje znajduje się na liście proskrybowanych?
— Nigdy nie byłem wrogiem cesarzowi, nie ma