Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/82

Ta strona została przepisana.

Wuj wzruszył ramionami, jak gdyby mu się zdawało, że nie warto trudu sprzeczać się z kobietą uniesioną gniewem. Porucznik i ja chcieliśmy się niespostrzeżenie usunąć, aby nie być dłużej świadkami tej przykrej sceny. Sybilla jednak zawołała nas napowrót; chciała, abyśmy byli obecnie słuchali wyrzutów i obelg, jakich nie szczędziła staremu.
Rozpacz bezbrzeżna błyszczała w jej pięknych, szeroko otwartych oczach.
— Mogłeś oszukiwać wszystkich innych ojcze, ale mnie nie oszukałeś — wołała. — Znam cię nawskróś. Zapędziłeś matkę moją do grobu i możesz mnie także zabić. Ale obawa przed tobą nie skłoni mnie nigdy do tego, abym ci była pomocna w wykonywaniu twych haniebnych zamiarów. Stałeś się republikaninem, aby zagarnąć zamek Grobois i te ziemie, które się prawnie należą komu innemu. Teraz znów ubiegasz się o łaskę Napoleona i zdradzasz twoich towarzyszów, którzy jeszcze w ciebie wierzą. Także i Łucjan ma się stać ofiarą twej niegodziwości. Znam twoje plany i kuzyn Ludwik zna je również, ale on nie zgodzi się na nie tak samo, jak i ja. Wolę raczej zginąć, aniżeli poślubić kogo innego, niż Łucjana.
— Gdybyś go widziała tej nocy, tego nędznego tchórza, mówiłabyś inaczej — odpowiedział chłodno wuj mój. — Jesteś teraz nieprzytomna, Sybillo. Ale przyjdziesz znów do rozumu i będziesz się wstydziła, żeś się wobec obcych ludzi w ten sposób zachowywała. A teraz, panie poruczniku, proszę wypełnić moje polecenie.
— Panu, panie de Laval, przynoszą rozkaz cesarza — rzekł młody oficer — odwracając się pogardliwie od mego wuja. — Cesarz polecił mi, abym pana natychmiast dostawił do obozu cesarskiego w Boulogne.