Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/86

Ta strona została przepisana.

myśleniu, a rytmiczne drganie mięśnia w policzkach zdradzało jego wewnętrzne wzburzenie.
W stalowych oczach jego błyszczała zimna złośliwość. Uradowany, że oddalam się na zawsze od tego znienawidzonego człowieka, wskoczyłem szybko na siodło; zabrzmiał krótki ostry rozkaz porucznika, zadzwoniły szable jeźdźców wsiadających na konie i byliśmy w drodze. Jeszcze raz obróciłem się, by spojrzeć ku zamkowi moich przodków. Stary stał wciąż jeszcze nieruchomo obok bramy, a nad nim, w jednem z tych staroświeckich okien, ukazała się Sybilla, aby mi raz jeszcze skinąć na pożegnanie. Smutek ogarnął mnie, gdy pomyślałem o tej nieustraszonej dziewczynie i o tym wstrętnym człowieku, w którego rękach ją zostawiłem bezbronną.
Wkrótce jednak smutek mój rozwiał się, jak mgła, osiadła na krysztale. W jasnych oparach ciepłego poranku galopowałem na grzbiecie mego szybkonogiego rurumaka. Biała błyszcząca droga wiła się wężowo poprzez piaszczysty kraj pagórkowaty; daleko na lewo rozciągało się morze, przedzielone od nas przestronnem trzęsawiskiem, które było widownią mojej nocnej ponurej przygody. Zdawało mi się nawet, że widzę na skraju trzęsawiska ową straszną chatę rybacką, w której przeżyłem kilka godzin piekielnych.
Na widnokręgu rysowały się wyraźnie drobne grupy domów z Etaples, Ambleterre i innych wiosek rybackich, a pas wybrzeża, który wczorajszego wieczora, w blasku zachodzącego, napół zakrytego słońca, wydawał się jak rozżarzony do czerwoności miecz, był teraz cały śnieżno-biały od namiotów wielkiej armji napoleońskiej. Daleko na wodzie widziałem młodość, kraj miły i gościnny, który mi po mojej własnej ojczyźnie pozostanie zawsze najdroższy.