Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/90

Ta strona została przepisana.

wydał natychmiast rozkaz, aby pana do niego sprowadzić. Być może, że potrzebuje pana jako przewodnika w Anglji. Wszak zna pan dokładnie całą wyspę?
Poczciwy huzar wyobrażał sobie prawdopodobnie, te Wielka Brytanja nie jest większa od jednej z wysp normandzkich lub bretońskich, które się wyłaniały z kanału la Manche. Próbowałem mu wytłumaczyć, że Anglja to wielkie państwo, nie wiele mniejsze od Francji.
— No, no — odpowiedział — zobaczymy to wkrótce sami, na własne oczy. W najbliższych dniach zamierzamy zdobyć Anglję. W obozie mówią, że prawdopodobnie w następny wtorek wieczorem lub w środę rano wmaszerujemy do Londynu. Będziemy mieli cały tydzień czasu, aby złupić to miasto; potem jeden korpus armji obsadzi Szkocję, a drugi Irlandję.
Uśmiechnąłem się, widząc, z jak silnem przekonaniem młody oficer wypowiada to zdanie.
— Skąd pan ma tę pewność — zapytałem go — że rzeczy się tak ułożą i że wszystko pójdzie tak gładko?
— Ależ to nie ulega wątpliwości — odpowiedział — cesarz tak postanowił.
— Przyjdzie do ciężkiej walki — rzekłem — Anglicy są dobrze przygotowani, mają armję, marynarkę, są waleczni i będą się zawzięcie bronili.
— To im się na nic nie przyda, sam cesarz poprowadzi swoje wojsko przeciw nim.
W tej prostej odpowiedzi wyrażało się głębokie zaufanie, jakie żołnierze Napoleona mieli do swego wodza. Byli do niego przywiązani z fanatyzmem, z siłą religijnego przekonania i sam Mahomet nie mógłby w prawowiernych wyznawców islamu wlać więcej odwagi i pogardy śmierci, aniżeli ten mały człowiek o żelaznej woli, w szarym surducie, w swoich żołnierzy. Ostatnim