Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

nerał Levis i jego rodzina. Obok niego siedziała starsza już kobieta, o twarzy zmęczonej i schorowanej, przednie siedzenie zajmował młody człowiek, mniej więcej w moim wieku, oraz panienka, o dwa lub trzy lata młodsza od niego. Uchyliłem czapki i chciałem przejechać, nie zatrzymując się, generał wszakże kazał woźnicy przystanąć i wyciągnął do mnie rękę.
— Jak się pan ma, mr. Fatterjeal West, — zawołał.
— Muszę przeprosić pana za to, że byłem te go wieczoru nieco za ostry. Pan zpewnością wybaczy staremu żołnierzowi, który lepszą część życia spędził na wojnie. Tem nie mniej przyzna pan, że jak na szkota, jest pan nieco za ciemny.
— Mamy w sobie krew hiszpańską, — odparłem niemało zdziwiony, że generał powraca znowuż do tego przedmiotu.
— Ach, to zupełnie wyjaśnia ciemną barwę pańskiej twarzy, — rzekł uspokojony, a zwracając się do żony, dodał. — Pozwól, droga żono, przedstawić sobie mr. Fallerjealla West. A oto mój syn i moja córka. Przyjechaliśmy tutaj odzyskać spokój, zupełny spokój.
— Istotnie, nie mógł pan znaleźć na ten cel lepszego miejsca, — zauważyłem.
— Doprawdy? — zapytał generał.
— Mnie również wydaje się ta okolica nader spokojną i cichą. Sądzę, że można tu wędrować całą noc i nie spotkać żywej duszy. Jak pan sądzi?

— 18 —