Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak mi straszno czegoś. Chodźmy prędzej do domu! Straszno mi tutaj...
Schwyciła mnie za rękę i przytuliła się do mego ramienia cała drżąca.
— Ależ, moja maleńka, — rzekłem uspakajająco, — czegoż się tu obawiać? Co cię tak wystraszyło?
— Boję się ich, boję się Levisów. Czemu co noc dom swój oświetlają tak rzęsiście. I czemu stary generał ucieka, jak spłoszony zając, gdy kogo spotka? Wszystko to takie dziwne, tak mię przestrasza.
Starałem się uspokoić Esterę, jak umiałem, poczem wróciliśmy do domu. Nie zaczynałem z nią już później rozmowy o Levisach, obawiając się wzruszenia dla małej siostrzyczki, ona zaś sama również nie wspominała nigdy ani słowem o tajemniczym zamku. To wszakże, co mówiła owego wieczoru, przekonało mię, że już od dłuższego czasu musiała obserwować życie mieszkańców Cloomberu i że domysły, niepokój i trwoga zdenerwowały ją do najwyższego stopnia.
Później okazało się, że myliłem się w tym względzie: w rzeczywistości siostra moja miała poważniejsze nawet niż ja przyczyny do przypuszczania, że w Cloomber dzieje się coś dziwnego i strasznego.
Z początku zajmowaliśmy się sprawami rodziny Levisów poprostu przez ciekawość, wkrótce jednak szybko następujące po sobie wypadki związały nas ściśle z jej tragicznymi losami.

— 30 —