Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/42

Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
W jaki sposób stałem się członkiem Cloomberskiego garnizonu.

— Idź do swego pokoju, — zawołał ostro generał, stając pomiędzy nami i rozkazującym gestem wskazując Gabrjeli tajemniczy zamek.
Gabrjela rzuciła na mnie ostatnie, błagalne spojrzenie, przeszła przez otwór w parkanie i wolnym krokiem podążyła w kierunku domu. Wówczas generał zwrócił się do mnie, a na twarzy jego malował się gniew tak straszliwy, że mimowoli cofnąłem się, ściskając w ręku ciężką, dębową laskę.
— Pan... pan... — przemówił starzec urywanym głosem, przyciskając drżącą rękę do gardła, jakby go złość dusiła. — Pan ośmieliłeś się wedrzeć się do mego domu. Czyż pan sądzi, że ścianę tę wzniosłem po to, iżby wszyscy tu przychodzili? O, śmierć niedaleko była od pana. Do ostatniego dnia swego życia nigdy nie będziesz pan od niej bliżej. Patrz pan, — wyjął z zanadrza krótki, gruby pistolet. — Gdyby jeden krok ośmielił się pan postawić na mojej ziemi, zastrzeliłbym pana jak psa. Nie życzę sobie, aby kręcili się tu próżniacy i

— 38 —