Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/58

Ta strona została uwierzytelniona.

Otóż, na drugi dzień poszedłem do kantoru. Oprócz mr. Mac-Neyle’a zastałem tam wysokiego, chudego człowieka o siwych włosach i niezbyt przyjemnym wyglądzie. Spojrzał na mnie uważnie, a potem rzekł:
— Urodziliście się tutaj?
— Nietylko urodziłem się tutaj, ale tutaj wyrosłem i nigdy stąd nie wyjeżdżałem.
— Nigdy nie wyjeżdżaliście ze Szkocji?
— Dwa razy wyjeżdżałem do Carleyle.
— Mr. Mac-Neyle mówił mi, — rzekł generał Levis (gdyż on to był właśnie), że nie umiecie pisać.
— Nie umiem, — odpowiedziałem.
— Ani czytać?
— Nie.
— Zdaje mi się, — zauważył generał, zwracając się do mr. Mac-Neyle’a, — że dla mnie będzie odpowiedni. Jestem pewny, Staks, — dodał, — że będę z was zadowolony. Dam wam trzy funty miesięcznie pod warunkiem, że będę mógł was oddalić kiedy zechcę. Czy życzycie sobie służyć u mnie?
— Inaczej było na mojem poprzedniem miejscu, — mruknąłem niezadowolonym głosem.
I nie skłamałem, gdyż stary fermer Scott płacił mi tylko jeden funt na miesiąc.
— Dobrze, dobrze, — rzekł generał, — może powiększę wam wynagrodzenie, jeżeli będę z was zadowolony, oto macie szylling na zadatek. W poniedziałek będę was oczekiwać w Cloomber-Hall.

— 54 —