Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/59

Ta strona została uwierzytelniona.

W poniedziałek więc udałem się do Cloomber. Jest to wielki dom o stu, a może i więcej oknach. Ogrodnika tam właściwie nie było, ale zajmować się ogrodem nie miałem potrzeby, ponieważ prawdę mówiąc, nie było tam również i ogrodu. Pomagałem więc wznosić olbrzymią ścianę, którą generał otoczył całą swą siedzibę, czyściłem noże, obuwie i spełniałem inne posługi.
Oprócz mnie były dwie służące: kucharka Eliza i pokojówka, Mary. Całe swe życie spędziły w Londynie i mało znały świat.
Nie były one ani trochę religijne, wkrótce więc przestałem jako przykładny prezbiterjanin niemi się zajmować.
Rodzina generała, oprócz niego samego, składała się jeszcze z trzech osób; lady, syna, mr. Mordownta i córki, miss Gabrjeli. Żona generała była chuda i blada jak widmo; często, gdy myślała, że jej nikt nie widzi, wyrzekała i płakała; nieraz, uważałem że chodzi po parku i z rozpaczą załamuje ręce.
Mr. Mordownt i jego siostra również zachowywali się jakoś dziwnie; najgorzej jednak było z generałem. Chodził ciągle z kwaśną i ponurą miną i wyglądał, jak zbrodniarz z postronkiem na szyi.
Raz zapytałem w kuchni, co się dzieje w tej rodzinie, ale kucharka odpowiedziała mi, że ją obchodzi tylko jej zajęcie i że za to otrzymuje wynagrodzenie. Jednem słowem, nic się nie dowiedziałem.

— 55 —