Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

generał chodzi całemi nocami po domu i dziwiłem się, co mu tak odbiera sen?
Pewnego razu, sprzątając korytarz, wiodący do pokoju generała, spostrzegłem w rogu kupę portjer, dywanów i tym podobnych rzeczy. Pomyślałem wtedy, że możnaby schować się tam i zobaczyć, co się będzie tu dziać w nocy.
W jednej chwili powziąłem postanowienie. W kuchni powiedziałem, że bolą mi zęby i idę spać do siebie. Znalazłszy się w swoim pokoju, zdjąłem trzewiki, a potem ostrożnie wbiegłem na drugie piętro i ukryłem się pod dywanami, zostawiwszy sobie mały otwór do obserwacji. Wkrótce w domu wszystko ucichło.
Boże mój! Za wszystkie skarby świata nie zgodziłbym się powtórnie przeżyć takich kilku godzin! Nawet teraz, gdy o nich wspominam, zimny dreszcz mię przejmuje.
Sama już cisza, panująca dokoła, napełniała mię przerażeniem. Nagle, a mogła być wtedy godzina druga nad ranem, usłyszałem jakiś dziwny, nie dający się określić dźwięk. Nic podobnego jeszcze nie słyszałem. Było to bardzo ciche, ale zarazem donośne i przejmujące dzwonienie. Przestraszony zacząłem się przysłuchiwać, ale wszystko już zcichło i zapanowała znowuż grobowa cisza.
Po długich chwilach oczekiwania, w których nerwy moje były naprężone do ostatnich granic, dziwny ten dźwięk rozległ się powtórnie; tym razem jednak generał dosłyszał go równeż. Zajęczał strasznie, jak człowiek, który, zasnąwszy głę-

— 58 —