Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/63

Ta strona została uwierzytelniona.

boko, nagle został rozbudzony. Wstał z łóżka i po chwili usłyszałem jego kroki, rozlegające się wśród nocnej ciszy.
Wtem drzwi od pokoju generała otworzyły się. Pierwszy raz zobaczyłem wnętrze pokoju starego dziwaka; zaledwie jednak zdążyłem spojrzeć na ścianę, zawieszoną rozmaitego rodzaju bronią, generał wyszedł na korytarz i zamknął drzwi za sobą.
Zauważyłem, że oczy błyszczą mu przerażająco, a cała twarz drga, jakby w straszliwych bólach. Wyglądał na człowieka, przejętego śmiertelnym strachem.
Gdy tak uroczyście i w milczeniu chodził po długim i pustym korytarzu, wysoki, chudy, z żółtą twarzą, zdawało się, że to upiór.
Nagle, gdy generał był tuż koło miejsca, w którem się ukryłem, rozległo się wyraźnie, głośno, owe tajemnicze dzwonienie.. Dźwięk ten był niezmiernie blisko, nie potrafiłbym jednak powiedzieć skąd dochodził. Może dzwonił sam generał, ale zauważyłem, że ręce jego martwo zwisały. Wydawało mi się wszakże, że dźwięk ten rozlega się nad głową generała.
Starzec nie zwracał nań najmniejszej uwagi; przeszedł koło mnie i wkrótce zniknął na zakręcie korytarza. Wtedy, nie tracąc ani sekundy, wydostałem się ze swej kryjówki i pobiegłem do siebie.
Nikomu nie zwierzyłem się z tem, co wtedy słyszałem, ale postanowiłem opuścić Cloomber-Hall w jak najkrótszym czasie. Wprawdzie cztery

— 59 —