Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/75

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.
Morze wyrzuca na brzeg statek „Belinda“.

Trzeciego października była piękna pogoda; zrana tylko wiał lekki wietrzyk.
Po południu wyszliśmy z siostrą na wybrzeże i dotarliśmy do maleńkiej zatoki Kirck-Maden. Wiatru nie było już zupełnie, a powietrze stawało się duszne.
Usiedliśmy na brzegu, by odpocząć i zdaleka już dostrzegliśmy Jamminssona, który szedł ku nam, niosąc na plecach płaską, okrągłą sieć, używaną zazwyczaj do łowienia krewetek. Zrównawszy się z nami, przystanął i poprosił, abyśmy pozwolili mu przysłać do Brinksom trochę raków morskich.
— Przed burzą nałowię ich dużo, — rzekł.
— Czyżby zanosiło się na burzę? — zapytałem.
— Naturalnie, każdy to spostrzeże. Wszystkie łąki dokoła Cloomber zaroiły się morskiem ptactwem. Dzień taki niebezpieczny jest dla marynarzy.

— 71 —