Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/81

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieć, że kot i duchowny — to najgorszy ładunek na świecie. No, a jeżeli chrześcijański duchowny jest niepożądanym pasażerem, to chyba duchowny pogański i bałwochwalca w dodatku jest pięćdziesiąt razy gorszy.
Zaśmieliśmy się głośno z wywodów pomocnika kapitana, ten jednak, niezrażony, myśl swoją rozwijał dalej.
— Jak tylko się zjawili, dwóch naszych marynarzy buddystów, których mieliśmy w naszej komendzie, upadło przed nimi na twarz, a gdy zapytałem ich potem, czemu to uczynili, odpowiedzieli, że nowi pasażerowie — to ludzie święci.
— I cóż z tego Hawkins? — zapytał kapitan Midows.
— A no, najświętszy z chrześcijan jest najbliższy Boga; ale zdaje mi się, że najświętszy z czarnych jest najbliższy djabła. Następnie, sam widziałem, kapitanie, że czytali jakieś książki, napisane na drzewie, nie zaś na papierze; po nocach zamykali się i długo o czemś rozmawiali. Po co wieźli ze sobą własną mapę morską i poco codziennie oznaczali na niej drogę, odbytą przez statek? Mieli przecież także własne instrumenta miernicze. A czy pan wie, jak nazywa się ta zatoka, w której okręt nasz uległ rozbiciu?
Kapitan nic nie odpowiedział.
— To zatoka Kirck-Maden, — zawołał Hakins trjumfująco.
Midows był tem rzeczywiście zdumiony.
— Zadziwiające, — rzekł zwracając się do

— 77 —