Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Niemniej postanowiłem uprzedzić generała o przybyciu duchownych buddyjskich.
Nazajutrz więc udałem się do Cloomber.
Właśnie dochodziłem do bramy parku, gdy ukazał się w niej generał i ze zdziwieniem spostrzegłem, że ubrany jest w mundur wojskowy, jaki noszono przed laty czterdziestu. Mundur ów był zniszczony i wypłowiały; u boku generała wisiała prosta szabla.
Za nim szedł kulejąc dobrze ubrany i widocznie syty i zadowolony kapral Smith.
Spostrzegłszy mię, generał odezwał się uprzejmie:
— Dobrze, że pan przychodzi, mr. West, w takim czasie właśnie jak teraz można się przekonać, kto jest przyjacielem, a kto nim nie jest.
— Byłem trochę niespokojny, — odpowiedziałem, — tak dawno już nie miałem wiadomości z Cloomber. Co u państwa słychać?
— To, co zawsze. Ale jutro będzie nam już lepiej; jutro staniemy się innymi ludźmi, nieprawdaż kapralu?
— Tak, sir, — powiedział kapral, zasalutowawszy przed generałem, — jutro będziemy się czuć doskonale.
— Jestem nieco zdenerwowany, — objaśnił generał. — Nie wątpię jednak, że wszystko jakoś się ułoży. Opatrzność czuwa nad nami. A co pan porabiał?
— Mieliśmy w tych dniach wiele zajęcia i

— 84 —