Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/90

Ta strona została uwierzytelniona.

wisz pan samemi zagadkami. Czasby nam porozmawiać otwarcie i jasno. Czego się pan obawia? Czy tych indusów?
— To na nic się nie przyda, — odrzekł generał. — Wkrótce dowie się pan o wszystkiem. Mordownt wie, gdzie są ukryte papiery, dotyczące tej sprawy; jutro pan z nim pomówi.
— Jeżeli jednak, — zawołałem, — niebezpieczeństwo to jest tak groźne, można przecie uczynić cośkolwiek, aby je odwrócić. Gdyby mi pan powiedział, co pana tak przeraża, wiedziałbym, jak należy postąpić.
— Mój drogi przyjacielu, — rzekł poważnie generał, — nic nie można uczynić; niebezpieczeństwo jest nieuniknione; uspokój się więc i nie chciej stawać na drodze mego przeznaczenia. Byłoby szaleństwem z mojej strony ukrywać się za śmiesznemi ścianami z desek i kamieni. Smith i ja ściągnęliśmy na siebie fatalny los, przed którym ujść nie zdołamy. Pozostaje nam jedynie polecić dusze nasze Bogu Najwyższemu. Teraz żegnam pana; muszę jeszcze zniszczyć niektóre papiery i wszystko doprowadzić do porządku.
Długo i gorąco uścisnęliśmy sobie dłonie; potem krokiem pewnym poszedł generał ku domowi. Złowrogi kapral podążył za nim.
Bardzo wzruszony, wracałem do Brinksom.
Wydawało mi się niemożliwem, aby Rham Sing i jego towarzysze mieli jakieś groźne zamiary względem generała; jednak, przypominając sobie teraz wygląd zagadkowego indusa, widziałem, że

— 86 —