Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/91

Ta strona została uwierzytelniona.

w czarnych jego oczach i mocno ściągniętych brwiach wyrażało się usposobienie do porywczości i straszliwego gniewu.
Powróciwszy do domu, ze zdziwieniem zobaczyłem mego ojca rozmawiającego z tak żywo mię zajmującym Rham Singiem.
Siedzieli w ogrodzie i wiedli zacięty spór w kwestji sanskrytu.
Rham Sing uprzejmie mię pozdrowił i w dalszym ciągu prowadził dysputę, która przeciągnęła się dość długo.
Gdy Rham Sing żegnał się z moim ojcem, ofiarowałem się towarzyszyć mu w drodze do domu. Propozycję tę przyjął bardzo chętnie.
Przez drogę zamieniliśmy zaledwie kilka nieznaczących uwag o piękności krajobrazu i mieszkańcach okolicy.
Wreszcie stanęliśmy przed opuszczonym domkiem rybackim, gdzie od wielu już lat nikt nie mieszkał. Rham Sing otworzył drzwi i, zajrzawszy do wnętrza, dał mi znak, abym szedł za nim.
— Może pan wejść, — rzekł przyciszonym głosem, — zobaczysz widok, który nie często zdarza się widzieć europejczykowi. Dwaj moi towarzysze znajdują się teraz w stanie ekstazy. Ich astralne ciała oddzieliły się od ziemskiej powłoki i uczestniczą w świętem nabożeństwie w Tybecie.
Starając się stąpać jaknajciszej, wszedłem do wnętrza domku.
W ciemnym pokoju ujrzałem na tapczanach

— 87 —