Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/92

Ta strona została uwierzytelniona.

siedzących dwóch ludzi śmiertelnie bladych, którzy wydawaliby się martwymi, gdyby nie ich powolny i rytmiczny oddech.
— Ich właściwe ciała znajdują się teraz nad brzegami Gangesu, a duch ich włada w tej chwili tak wielką siłą, że nie istnieje dla nich nic niewykonalnego. Ale nadchodzi czas, w którym powinienem przywołać ich do realnego życia, — dodał Rham Sing i ujmując mię za rękę, wyprowadził z chaty.
— Wszystko, co widziałem i co słyszałem od pana, wielce mię zainteresowało i często będę myślał o naszem krótkiem spotkaniu, — rzekłem ściskając dłoń Rham Singa na pożegnanie.
— Osiągnie pan przez to wielką korzyść, — odpowiedział poważnie. — Wiedz pan, cokolwiek się stanie, nie należy uważać tego za zło tylko z tego powodu, że nie zgadza się z waszemi pojęciami o sprawiedliwości. Istnieją rozkazy, które należy wypełniać, chociażby wykonanie ich zdawało się okrutnem i nieludzkiem; niczem jest ono w porównaniu z okropnemi następstwami, które stałyby się skutkiem niewykonania tych rozkazów. Dla człowieka, na którego rękach została się krew wielkiego świętego, niema miejsca na ziemi!
Wymawiając te słowa, wzniósł groźnie ręce ku niebu i zawróciwszy, zniknął za drzwiami swej chaty.
Długo stałem na miejscu bez ruchu, zastanawiając się nad pełnemi ukrytego znaczenia słowami indusa.

— 88 —