Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.
XIV.
Okropna noc.

Była może godzina dwunasta; Estera i ja siedzieliśmy jeszcze w jadalni, starając się czytaniem rozerwać nasze smutne myśli, gdy nagle w pobliżu domu rozległy się czyjeś szybkie kroki. Wstałem i otworzyłem drzwi do ogrodu; nagle ukazał się w nich Mordownt Levis i po chwili wszedł do pokoju.
Drżał cały, a sam już wygląd jego nie wróżył nam nic dobrego.
— Mój ojciec, — rzekł złamanym głosem, — mój ojciec... wyszedł z domu...
— Wyszedł?
— Tak, wyszedł, a wraz z nim kapral Ruf Smith. Nie zobaczymy już ich nigdy w życiu.
— Dokądże oni poszli? — zawołałem. — Chodźmy za nimi, może będziemy im potrzebni.
— To się na nic nie zda, — odrzekł Mordownt, przyciskając ręce do skroni. — Nie zdołamy niczemu przeszkodzić. Nieszczęście zapewne już się stało.
— Cóż więc zaszło, na Boga? — zapytałem

— 90 —