Strona:PL Doyle - Widmo przeszłości.pdf/97

Ta strona została uwierzytelniona.

poszli? Jak pomódz ojcu? Może pojechać do Wichtowne i zawiadomić policję?
— Nie czyń tego, ojciec niejednokrotnie prosił mię, aby nie zwracać się do pomocy policji. Synu mój, nigdy już nie zobaczymy twojego ojca. Gdybyś wiedział tak dobrze jak ja, z jakiem upragnieniem wyczekiwał śmierci, zrozumiałbyś moją rezygnację. Czuję, że wszelki pościg byłby bezcelowy.
Ja jednak nie mogłem się uspokoić. Wybiegłem z domu, pragnąc gonić ludzi, którzy uprowadzili mojego ojca; wkrótce jednak zatrzymałem się bezradny. Wówczas, jak płomyk nadziei, zaświeciła w mojej głowie myśl, że dacie mi dobrą radę.
— Skoro się tylko rozwidni, — rzekłem po namyśle, — pożyczymy od Johna Folarstona, który ma w pobliżu fermę, bardzo mądrego wyżła, i puścimy go na ślady generała. Jest to niezawodny sposób. Tymczasem wypocznij pan na kanapie, mnie zaś oddaj papiery swego ojca.
Młody człowiek w milczeniu podał mi niewielki pakiet.
Drżącemi rękoma złamałem pieczęcie i rozwinąłem paczkę, w której znalazłem list i kilka wyblakłych arkuszy, zapisanych pismem generała. List, datowany dnia poprzedniego, zawierał co następuje:

„Mój drogi West,

„Być może, że powinienem był wcześniej objaśnić pana co do niebezpieczeństwa, jakie

— 93 —