Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

deł. Zaraz w pierwszym roku otrzymałem do wypełnienia formę z urzędu podatkowego, którą wypełniłem jak najsumienniej, wykazując, że dochód mój jest poniżej minimalnej skali. Otrzymałem ją z powrotem ze słowami: „Zupełnie niezadawalające“ wypisanemi na przełaj arkusza. Pod tymi słowami dopisałem: „Zgadzam się najzupełniej“ i odesłałem znowu. Za ten żart kazano mi się stawić w urzędzie, dokąd się udałem uzbrojony moją książką rachunkową, wykazującą każdy zarobiony grosz. Wobec tych dowodów urzędnicy nie mogli mi nic zrobić i rozstaliśmy się wśród śmiechu i obopólnych komplementów.
W roku 1885 brat mój udał się do szkoły średniej w Jorkshire, zaś ja wkrótce potem ożeniłem się. Niejaka pani Hawkins, wdowa z Gloucestershire, przybyła do Southsea z synem i bardzo miłą córką. Poznałem ją wskutek choroby syna; była to choroba nagła i gwałtowna, która się wywiązała na tle meningitis. Ponieważ mieszkanie w pokojach umeblowanych było połączone z wielu niewygodami, zaproponowałem przeniesienie chorego chłopca do jednego z moich niezajętych pokoi. Lecz wszystkie moje zabiegi nie przydały się na nic i biedny chłopak umarł w kilka dni później. Śmierć chorego pod moim dachem narażała mnie oczywiście na wiele kłopotów i nieprzyjemności, i gdyby nie fakt, że na parę dni przed śmiercią wezwałem na konsultację innego lekarza, władze mogły mi były czynić poważne trudności. Pogrzeb odbył się z mego domu. Matka i córka ubolewały szczerze nad faktem, że wbrew woli własnej spowodowały tyle