Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/117

Ta strona została skorygowana.

tak, że nie czułem się zupełnym intruzem. Rozmowa z nim wywarła na mnie niezatarte wrażenie. Górował on nad nami wszystkimi a równocześnie okazywał szczere zainteresowanie dla wszystkiego, co słyszał od nas. Zdradzał on wielką subtelność uczuć i takt towarzyski, tak, że umiał „brać i dawać“, lecz to, co dawał, było jedynem w swoim rodzaju. Posiadał on dar dziwnego precyzjowania tego, co mówił, delikatność humoru, tudzież szczególnie subtelną gestykulację dla ilustrowania znaczenia swych słów. Trudno mi odtworzyć gest, lecz nigdy nie zapomnę tego, co powiedział w ciągu naszej dyskusji o przyszłych wojnach: „Z każdej strony zbliżać się będzie do granicy chemik z butelką...“ w tym momencie wzniesiona dłoń i wyraz twarzy uzupełniały te słowa groteskowym obrazem. Niezwykłemi były jego anekdoty. Rozmawialiśmy na temat cynicznej zasady, że powodzenie przyjaciół wywołuje w nas niezadowolenie. „Szedł raz djabeł przez pustynię Libijską“, wtrącił Wilde, „i doszedł do miejsca, gdzie pewna ilość djablików męczyła pustelnika świętego. Święty ten z łatwością otrząsał z siebie ich niecne namowy. Djabeł patrzył przez chwilę na bezskuteczność ich usiłowań, a potem zbliżył się ku nim dla dania im lekcji.
„To, co czynicie — oświadczył — jest zbyt grube i niesmaczne. Pozwólcie mi na chwilkę...“ Rzekłszy to, zbliżył się do świętego i szepnął mu do ucha: „Twój brat został właśnie biskupem Aleksandryi“. Złośliwy wyraz zazdrości stanął w tej chwili w oczach pustelni-