Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/118

Ta strona została skorygowana.

ka i zmroczył jego pogodną twarz. „To — rzekł djabeł do swych sług — jest metoda, którą wam polecam“.
Wynikiem tego wieczoru było przyrzeczenie dane przez Wilde’a i mnie napisania dłuższych utworów dla „Lippincott’s Magazine“. Wilde napisał „Portret Dorjana Grey’a“, książkę wysokiej wartości moralnej, zaś ja napisałem powieść „The Sign of Four“, w której Holmes ukazał się po raz drugi na widowni. Muszę dodać, że ani razu nie dostrzegłem w rozmowie Wilde’a bodaj cienia jakiejś niskiej myśli; nikt w owym czasie nie podejrzywałby go nawet o coś podobnego. Raz tylko jeszcze widziałem go w latach późniejszych; wtedy odniosłem wrażenie, że jest to człowiek umysłowo chory. Pamiętam, że mnie zapytał, czym był na którejś z jego sztuk podówczas granych. Odpowiedziełem, że nie byłem. „Ach, niechże pan idzie!“ zawołał, „Toż-to rzecz cudowna, genjalna!“ Wszystko to z najzupełniejszą powagą. Trudno było o większą sprzeczność z wrażeniem, które czynił, gdym go widział po raz pierwszy. Pomyślałem wtedy i dziś jeszcze jestem tego zdania, że ta potworność, która się stała przyczyną jego zguby, była objawem patologicznym i że szpital był miejscem właściwszem dla jej rozważania, niż sala sądowa.
Kiedy się ukazał „Portret Dorjana Grey’a“, napisałem do Wilde’a, wyrażając mu moją opinję o tej książce. Warto tu przytoczyć jego odpowiedź, gdyż pokazuje ona prawdziwego Wilde’a. Opuszczam tu początek listu, w którym mowa o moim utworze w sło-