Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/23

Ta strona została skorygowana.

porównanie z wychowankami każdej innej szkoły publicznej. Mimo znacznej domieszki cudzoziemców i pewnej liczby zawsze niezadowolonych Irlandczyków, nie można nam było zarzucić głębokiego patrjotyzmu; mówiono mi po wojnie, że liczba wychowanków ze Stonyhurst, odznaczona Krzyżem Wictorji i Orderem Walecznych, jest stosunkowo większa, niż z innych szkół publicznych. Nauczyciele jezuiccy niedowierzają naturze ludzkiej i być może, mają rację. Nie wolno nam było ani na chwilę pozostawać samowtór; w rezultacie niemoralność, która szerzy się bardzo w innych szkołach, przejawiła się wśród nas w sposób minimalny. Księża brali udział we wszystkich zabawach i spacerach, zaś jeden z wychowawców obchodził sypialnie w nocy. System ten może osłabić poczucie godności i samodzielność, lecz zmniejsza pokusy i chroni od skandalu. System życia był iście spartański, lecz wszystkie nasze potrzeby były zaspakajane. Chleb suchy z gorącem, dobrze rozwodnionem mlekiem, stanowił nasze skromne śniadanie. Na obiad kawałek mięsa z jarzyną z dodatkiem leguminy dwa razy w tygodniu. Na podwieczorek „chleb i piwo“, które prócz koloru nie miało z piwem nic wspólnego; wreszcie na wieczerzę znowu gorące mleko, chleb z masłem a czasem jakaś jarzyna. W piątek była ryba. Przy takiej dyjecie byliśmy zupełnie zdrowymi. Wszystko w tym zakładzie było proste aż do surowości; wyjątkiem był wspaniały gmach mieszkalny, marmurowa posadzka jadalni z galerją i chórem, piękny kościół i piękne dla oka otoczenie.