Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/50

Ta strona została skorygowana.

nego południa siedziałem w Edynburgu, ślęcząc nad jakąś książką, przygotowując się do jednego z tych egzaminów, które zatruwają życie studenta medycyny, kiedy nagle wpadł do mnie jeden ze znajomych studentów, nazwiskiem Currie i zapytał mnie prosto z mostu:
— Chciałbyś wyruszyć na przyszły tydzień pod biegun na wieloryby? Będziesz pełnił obowiązki chirurga okrętowego, z płacą dwóch i pół funta miesięcznie i trzy szylingi od każdej tonny oleju.
To niespodziewane pytanie wytrąciło z mej głowy wszelką myśl o dalszem studjum.
— Skąd wiesz, że to wogóle możliwe? — zapytałem.
— Gdyż ja sam zawarłem umowę z kapitanem; obecnie widzę, że nie mogę się wybrać i szukam kogoś, ktoby mnie zastąpił.
— Skądże ja wezmę odpowiedni strój i wyekwipowanie?
— Weźmiesz moje.
W kilka minut nastąpiła ugoda i tak krótka jedna chwila skierowała bieg mego życia na nowy tor.
Po upływie jakiegoś tygodnia znalazłem się w Peterhead, zajęty pakowaniem mojego skromnego dobytku, przy pomocy gospodarza statku, w przegródce zamkniętej pod moim leżakiem, na okręcie „Nadzieja“.
W krótkim bardzo czasie przekonałem się, że głównem zadaniem chirurga jest dotrzymywanie towarzystwa kapitanowi, którego stosunek do reszty załogi ogranicza się do krótkich technicznych pogadanek,