Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/64

Ta strona została skorygowana.

spokojnych. Anglja podjęła właśnie kampanję w Afganistanie, a wojna z Rosją zdała się nieuniknioną. Wracaliśmy w stronę Bałtyku, bez wiedzy, czy jakiś krążownik nie obejdzie się z nami tak, jak my z wielorybami. Kiedyśmy spotkali pierwszy statek rybacki na północ od wysp Shetland, dowiedzieliśmy się o zdarzeniach tych długich siedmiu miesięcy, więc o klęsce Maiwand’a i słynnym marszu Robertsa z Kabul do Kandahar. Lecz wszystkie te wypadki przedstawiały się nam dość mglisto, zaś co do mnie, nigdy nie zdołałem sobie wyrobić jasnego poglądu o tym szczególe naszych dziejów militarnych.
Ustawiczna jasność, rażąca oczy biel lodu, głęboki błękit wody i suche, rzeźkie, radosne powietrze, które samo oddychanie zamienia na rozkosz, to są momenty, wrażające się najsilniej w pamięć. Poza tem nieliczna ilość ptactwa morskiego, wszystkie odmiany mewy śnieżki i rybitwy, które wypełniają powietrze, łagodzi samotność, podobnie jak dziwaczne twory, wychylające się raz po raz z głębi wód. Spotkanie z wielorybem, który jest przedmiotem łowów i handlu, nie jest zbyt częste, lecz pomniejsze jego odmiany, z handlowego punktu widzenia nie przedstawiające żadnej wartości, widzi się ciągle. Do takich należą skrzeloryb, który dźwiga bezcelowo 90 stóp bezwartościowego łoju, wiedząc, że żaden łowca oń się nie pokusi, dalej wieloryb-garbus, wreszcie upiorny biały wieloryb; pospołu z nimi ludnią te głębie wodne liczne potworne stworzenia, jak narwal, piła, krwiożerczy grampus, grenlandzki ludojad i t. p. Zaś na powierzchni lodo-