Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/65

Ta strona została skorygowana.

wej widzi się foki, wodne i lądowe, łękopłazy i olbrzymie nosowozy, długie na dwanaście stóp, które w rozdrażnieniu wydymają olbrzymie czerwone banie, zwisające im u nosów, jak worki. Czasami można dojrzeć białego lisa podbiegunowego, tudzież pod dostatkiem białych niedźwiedzi. Kra lodowa w pobliżu miejsc, gdzie się gromadzą foki, poznaczona jest śladami tych nieszkodliwych mieszkańców lodów. Dla schwytania foki wędrują one setki mil po lodzie; ich przemyślna metoda łowów polega na upatrzeniu obszernego pola lodowego, na którem jest tylko jedna przerębla; nad tym otworem przykuca niedźwiedź, otaczając go przedniemi, potężnemi łapami. Kiedy głowa foki się wynurza, łapy się zbiegają i biały miś ma swój obiad. Czasami paliliśmy odpadki kuchenne pod kotłem statku; zapach tej spalenizny sprowadzał wkrótce całą gromadę niedźwiedzi w sąsiedztwo statku.
Jakkolwiek są lata, w których jakieś dwadzieścia lub trzydzieści wielorybów wpada w ręce łowców na morzu Grenlandji, zdaje się, że liczne łowy, przedsiębrane w ciągu ostatniego stulecia, zmniejszyły bardzo ich liczbę, tak dalece, że liczba ta nie dochodzi zapewne tysiąca. Oczywiście mam na myśli gatunek, przedstawiający wartość handlową, gdyż innych jest dosyć. Oczywiście jest rzeczą bardzo trudną ustalić bodaj w przybliżeniu liczbę gatunku, który przenosi się z miejsca na miejsce, lecz fakt, że ten sam wieloryb jest ścigany przez ten sam statek podczas kilku wypraw, dowodzi, że liczba ich musi być ograniczoną. Pamiętam, że był jeden, którego szczególnem znamie-