Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/77

Ta strona została skorygowana.

przymiotnikiem (bonny w gwarze szkockiej oznacza wszelki dodatni przymiot, przyp. tłum.), gdyż wygląd jej z cuchnącą wodą brunatnego koloru i szeroko rozlanemi bagniskami, nie był wcale pociągający. Krajowcy tej okolicy byli zupełnie dzikimi; składali oni ofiary ludzkie ludojadom i krokodylom. Kapitan nasz słyszał nieraz przeraźliwe krzyki ofiar, wleczonych do wody; innym razem widział on na własne oczy czaszkę ludzką, wystającą z ogromnego mrowiska. Łatwo jest naśmiewać się z misjonarzy, lecz bez ich poświęcenia nie możnaby mówić o jakimkolwiek postępie wśród tych ludzi.
Zatrzymaliśmy się w Fernando Po a następnie w przystani bardzo miłej osady, zwanej Victoria, opartej prawie o wysoki grzbiet Camerunu. Obowiązki misjonarskie pełniła tu bardzo miła młoda Szkotka, która wprawdzie nie zamieniła tubylców w aniołów, lecz cywilizowała ich naprawdę. Osada ta leży w pięknej zatoce, posianej wysepkami; dokoła niej rozciągają się lasy. Krajobraz jest tu wyjątkowo odmienny i tem milszy dla oka po długiej monotonji. Przez jakiś czas miejscowość ta należała do Niemiec, lecz obecnie wróciła w posiadanie Francuzów, którzy jako koloniści, nie są naogół zbyt pożądanymi sąsiadami. Wysiadłem w tej przystani na ląd na chwilę i dotąd nie zapomniałem wrażenia, jakie na mnie uczynił olbrzymi niebieski motyl, którego w locie uważałem za ptaka.
Dla dostania się do miejscowości Old Calabar musieliśmy płynąć jakieś sześćdziesiąt mil kanałem śródlądowym, zwanym Old Calabar River. Kanał ten był