Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/96

Ta strona została skorygowana.

ło mniej niż szylinga dziennie. Pokaźną ilość narkotyków i innych środków leczniczych otrzymałem na kredyt z hurtowni; te ustawiłem w słoikach i flaszeczkach wzdłuż ścian tylnego pokoju. Od samego początku poczęła mnie odwiedzać pewna ilość pacjentów, ludzi z najuboższej klasy; jedni przychodzili wiedzeni prostą ciekawością, drudzy wskutek niezadowolenia ze swych dotychczasowych lekarzy, jeszcze inni wskutek niemożności spłacenia zaległych należności. Sprzedane lekarstwa dawały mi dość na moje własne życie, tak, że schowane funty leżały nietknięte, czekając na termin płacenia komornego. Zdarzały się dni, w których napisane listy musiały czekać na znaczki pocztowe, lecz nawet wtedy nie ważyłem się tknąć odłożonych dziesięciu funtów. Dom mój znajdował się na rogu bardzo ludnej ulicy; z jednej strony sąsiadował z kościołem, z drugiej z dużym hotelem. Dnie upływały wcale miło, gdyż jesień była ciepła i pogodna, tak, że mogłem siedzieć w oknie skryty za firanką, już to śledząc ruch uliczny, już też oddany lekturze, gdyż mimo skromnych środków, zapisałem się do miejscowej wypożyczalni.
Mimo mego skromnego odżywiania się, lub może dzięki niemu, czułem się rzeźkim i zdrowym jak nigdy, tak, że późnym wieczorem, kiedy już nie było nadziei, aby się jakiś pacjent pokazał, zamykałem dom na klucz i udawałem się na kilkumilowy spacer dla wyładowania tym sposobem nadmiaru energji. Portsmouth, miasto tak pełne assocjacji z całem imperjum, jest jednem z najpiękniejszych w Anglji i nawet dziś