Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/115

Ta strona została skorygowana.

w przededniu jego karjery w Egipcie. Posiwiał, pochylił się, lecz nie stracił nic ze swej energji, którą zachował do ostatka. Jedynym jego błędem było, mojem zdaniem, przekonanie, że po wojnie będzie można utrzymać w Afryce Południowej stan wojenny; poza tem, trudno było o lepszego człowieka na tem niesłychanie ciężkiem i odpowiedzialnem stanowisku.
Niezwykłą była lista podróżnych na statku „Briton“; Książę Norfolk i brat jego Lord Edward Talbot należeli do najweselszych gości na pokładzie. Zabawny to był widok, kiedy pierwszy co do hierarchji, baron angielski wyzwał na pojedynek na „pęcherze“ grubego Holendra; obaj usiedli na belce ruchomej i poczęli się okładać pęcherzami, aż pokonany Holender spadł z belki. Był dalej wśród podróżnych Sir John Willoughby, pamiętny z okazji t. zw. Raidu Jameson’a, Lady Sarah Wilson z Mafeking, książę Marlborough, Lady A. Grosvenoz, Ivor Guest i wielu innych wsławionych wojskowych. Szczególnie rad byłem z nawiązanej wtedy przyjaźni z Fletcher’em Robinsonem i Nevinsonem. Jeden tylko drobny wypadek zmącił pogodę tej miłej podróży. Był na statku oficer cudzoziemski, który bawił w obozie Burów i teraz wypowiadał swe poglądy w sposób wysoce niedyskretny i bez taktu. Między innemi oświadczył w mojej obecności, że brytyjskie wojska używały z reguły kul Dum-Dum. Na to straciłem cierpliwość i powiedziałem mu w oczy, że łże. Muszę przyznać, że potem zachował się on zupełnie przyzwoicie, gdyż pomyślawszy chwilę doszedł do przekonania, że widocznie się mylił; wobec tego zapy-