Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/118

Ta strona została skorygowana.

w różnych częściach Europy — zwłaszcza zaś zjazdu kilkuset duchownych w prowincji Nadreńskiej — protestujących przeciwko rzekomym barbarzyństwom, popełnionym przez nas na wrogach naszych. Następna szpalta zawierała wyciągi z pism zagranicznych, opisujące w sposób groteskowy rzekome okrucieństwa. Dla każdego, kto zna prostotę żołnierza brytyjskiego i charakter jego dowódców, wszystko to było prostą niedorzecznością; a jednak, kiedy odłożyłem gazetę i począłem myśleć o tej sprawie, nie mogłem się oprzeć przekonaniu, że ci ludzie z kontynentu działali pod wpływem bezinteresownego i szlachetnego bodźca, który im przynosił zaszczyt. Nie było przecież ich winą, że wierzyli w te fałsze, bo nie wiedzieli, że to fałsze. Skoro jednak wierzyli, było ich obowiązkiem protestować i potępiać. Czy my sami nie padlibyśmy ofiarami takiej samej łatwowierności, gdybyśmy mieli o danem wydarzeniu jednostronne sprawozdanie, poparte przez największych dziennikarzy i artystów pióra i ołówka, mniejsza o to, czy za pieniądze czy bezinteresownie? Oczywiście, że tak. A czyjąż to było winą, że nasz pogląd nie był równie znany światu cywilizowanemu? Możeśmy zbyt dumni, a możeśmy zbyt opieszali — lecz jasnem było, że zapadł wyrok przeciw nam zaocznie. Jak mogli poznać naszą sprawę? Gdzie mogli znaleźć jej oświetlenie? Gdyby mnie kto zapytał, do jakich dokumentów ma się zwrócić, cóżbym odpowiedział? Oficjalne sprawozdania i archiwa państwowe nie są dostępne każdemu. Były co prawda obszerne dzieła Fitz-Patrick‘a i E. T. Cook’a, lecz te były kosz-