Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/130

Ta strona została skorygowana.

krieg”, które rozesłaliśmy osobom kierującym opinją publiczną zagraniczną.
Z kolei zakupiliśmy sześć bardzo pięknych złotych papierośnic, na których kazaliśmy wyryć napis: „Przyjacielowi Anglji od przyjaciół w Anglji“. Były to upominki dla tych, którzy okazali nam najwięcej pomocy i życzliwości. Jedną z nich wysłaliśmy znanemu publicyście francuskiemu Yves Guyot’owi, drugą panu Talichet z Lozanny, trzecią profesorowi Sumichrastowi, a czwartą profesorowi Naville. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności ten ostatni bawił wówczas w Londynie, tak, że miałem przyjemność wsunąć mu w rękę ten mały upominek w chwili, gdy wdziewał palto na wychodnem z klubu „Atheneum“. Rzadko kiedy widziałem bardziej zdziwioną twarz.
Pozostawała jednak jeszcze poważna suma. Wobec tego, uzyskawszy zgodę p. Reginalda Smith’a, posłałem 1.000 funtów uniwersytetowi w Edynburgu, z warunkiem, aby je umieszczono na 4% i otrzymane tym sposobem 40 funtów rocznie przeznaczono na stypendjum dla najzdolniejszego studenta, pochodzącego z Afryki Południowej. Sądziliśmy, że w ten sposób stworzymy trwały fundusz, z którego będą mogli korzystać zarówno Brytyjczycy jak i Burowie. Było to tem możliwszem, że uniwersytet w Edynburgu posiada zawsze sporą liczbę studentów z Południowej Afryki. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy pod koniec roku otrzymałem list od pewnego studenta, wyrażającego nadzieję, że otrzyma rzeczone stypendjum