Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/142

Ta strona została skorygowana.

ną rolę. Stałem raz wewnątrz opustoszałej, nieczynnej fabryki, w jednem z wymienionych trzech miasteczek, wykazując, że zniszczyła ją kompetycja z Niemcami, którzy w czasie, gdy my wprowadzamy ich wyroby na nasze rynki, zamykają swoje wysokiemi cłami a za uzyskane tą drogą pieniądze budują okręty wojenne, z któremi trzeba nam się będzie w przyszłości rozprawić. Odpowiedź na moje argumenty polegała głównie na pokazywaniu czerwonych kartonów, z wyobrażeniem okutych w kajdany Chińczyków, pracujących w kopalniach francuskich i innych podobnych niedorzeczności. Toteż pracowałem bardzo ciężko, tak dalece, że w ostatnim dniu przed wyborami odbyłam zgromadzenia we wszystkich trzech miasteczkach, choć oddzielały je wielomilowe górzyste przestrzenie. Lecz mimo tych wysiłków poniosłem klęskę; jedyną pociechą moją był fakt, że w tym okręgu spadek głosów naszej partji był najmniejszy. Co mnie jednak najwięcej irytowało, to nieobecność mego zwycięskiego przeciwnika „Tommy“ Shaw’a, który pokazał się w okręgu raz tylko, poczem całą agitację prowadził przez swego zastępcę. Drugą moją pociechą, pełną jednak melancholji, była wieść, otrzymana w kilka tygodni później, o bankructwie prezesa partji radykalnej, który był pod silnem wrażeniem krzywd Chińczyków w Transwaalu, lecz jako powód bankructwa podał zagraniczne współzawodnictwo w zakresie handlu wyrobami wełnianemi.
Agitacja wyborcza to podła robota, chociaż ma niewątpliwie swoje cechy dodatnie; podobna ona jest do kąpieli błotnych, które oczyszczają i uzdrawiają.