Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/20

Ta strona została skorygowana.

mu, podczas gdy na zachodzie granicą mą były Chicago i Milwankee.
Czasem postępowały one tak szybko jeden po drugim, że na nic innego nie było czasu. Tak na przykład raz wygłaszałem odczyt w Daly’s Theatre w Nowym Yorku popołudniu, wieczorem tego samego dnia w Princetown College, odległem o jakieś sto mil, a drugiego dnia popołudniu w Filadelfji. Nic też dziwnego, że wkrótce uczułem się bardzo zmęczonym, zwłaszcza, że sama gościnność amerykańska tych czasów, kiedy o prohibicji nie myślano, pochłaniała niemal całą energję przyjmowanego gościa. Oczywiście trudno było odpowiadać na życzliwość odmową, lecz obowiązki prelegenta narażone były na niebezpieczeństwo. Jedyną przerwą i to bardzo miłą była wizyta, jaką złożyłem Kiplingowi. Lecz wyłączając tych kilka dni, cały czas upłynął jak w kołowrocie, tak, że w drodze powrotnej cały prawie czas spędziłem w mej kajucie, śpiąc i wypoczywając.
Dlatego też moje wspomnienia są mętne i niejasne. Dobrze jednak pamiętam tę chwilę, kiedy wchodząc na scenę Daly’s Theatre, potknąłem się o drewniany próg i w podskokach zabawnych posunąłem się za daleko ku widowni, roniąc trzymane pod pachą książki i papiery, wśród wesołego śmiechu publiczności i wołania „Bis! Bis!“.
Tę naszą wycieczkę zepsuł nam w pewnej mierze nastrój anty-brytyjski, który od czasu do czasu ogarnia Stany Zjednoczone; źródłem jego jest zawsze wspomnienie jakiejś chwili wczesnych dziejów Ameryki Północnej, wydobyte i rozdmuchane do ogromnych