Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/22

Ta strona została skorygowana.

ciw Niemcom; zaszły też i inne wypadki, które potwierdziły prawdę moich słów.
Pisarz średnio zarabiający traci materjalnie, wygłaszając serję odczytów w Ameryce, o ile serja nie jest bardzo duża. Przez stratę nie mam oczywiście na myśli straty pieniężnej, to znaczy deficytu aktualnego; sądzę jednak, że to co w odnośnym czasie zarobiłby piórem, byłoby intratniejszem. W moim wypadku, po opłaceniu wszystkich wydatków zostało do mojej dyspozycji mniej więcej tysiąc funtów. Rozporządzenie moje tą sumą stworzyło dziwny przykład wysłuchanej modlitwy. Opowiedział to zdarzenie S. S. Mc. Clure, właściciel znanego miesięcznika amerykańskiego. Mówi on, że w pewnym momencie pozostał jako właściciel nowo założonego pisma bez grosza na dalsze jego prowadzenie. Wtedy upadł na kolana w swojem biurze i począł się modlić, prosząc Boga o pomoc. Tego samego dnia Anglik, z którym znał się bardzo niewiele wszedł do jego biura i położył na stole tysiąc funtów ze słowami: „Mc Clure wierzę w pana i w przyszłość pańskiego czasopisma“. Ktoś usposobiony krytycznie mógłby zauważyć, że sprzedanie w takich warunkach tysiąca akcji po ich cenie nominalnej było nabraniem ufnego kupującego. Istotnie przez długi czas nie było mi jasnem, czy Opatrzność, która widocznie czuwała wtedy nad Mc Clure’m, nie straciła mnie z oczu, lecz muszę przyznać, że ostatecznie obie strony wyszły z korzyścią na tej tranzakcji, gdyż po dwudziestu latach sprzedałem te akcje z dużą nadwyżką. Lecz bezpośredni rezultat był ten, że wróciłem