Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/41

Ta strona została skorygowana.

dzień nastąpi bitwa“. Zbliżywszy się do tablicy, przekonałem się, że odnośny telegram donosił o wyniku wiosennej regaty między Oxford i Cambridge.
Mimo to uderzał mnie ich zapał i gorliwość, połączona z dyscypliną. Taki Hickman przez cały czas podróży na statku nie mówił o niczem innem tylko o planie kampanji. Kiedyśmy przybyli do Assonan, czekał nań rozkaz udania się do Kenet dla zakupna wielbłądów. Musiał to być cios dla człowieka, który się rwał na pole walki. — Nic nie szkodzi, — rzekł spokojnie, gdym mu wyraził me współczucie, — oczywiście, musimy mieć wielbłądy, a nikt sprawy tej nie załatwi lepiej niż ja. Ostatecznie wszyscy pracujemy dla jednego. Tego rodzaju samozaparcie jest rzeczą powszechną. Najlepszy typ oficera brytyjskiego jest naprawdę świetnym okazem ludzkim, jest powiększonem wydaniem wychowanka szkoły publicznej, który wszelkie poważne przedsięwzięcie pokrywa żartobliwą, lekką gwarą i woli raczej zginąć, niż przyznać się do tego. Opowiadano mi o trójce tych młodych oficerów, wykonujących ważną pracę na samym końcu drogi żelaznej, w stanie febry, która nie tylko mogła lecz powinna ich była zwolnić od wszelkiej pracy. Każdego wieczoru wrzucał każdy z nich dolara do kapelusza, poczem mierzyli temperaturę a ten, który miał najwyższą, zabierał trzy dolary.
Assonan leży u stóp Katarakty, która się ciągnie na jakieś trzydzieści mil, tak, że wszystko musi być wyładowane ze statku, przewiezione na małej, wąskotorowej kolejce i władowane na inne statki parowe