Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/43

Ta strona została skorygowana.

wcielenie niedorzeczności. By wyrazić oczyma odpowiednio to mieszane uczucie rozbawienia i pożałowanie jakie wywołuje swą postacią, trzebaby pożyczyć spojrzenia oczu tej żałosnej kreatury. Kupujący zapytuje o cenę; właściciel żąda szesnaście funtów. Niedoszły kupiec wydaje okrzyk pogardliwego oburzenia, macha ręką jakby odpędzał i wielbłąda i właściciela, odwraca się i bez słowa zmierza w innym kierunku. Jak daleko należy odejść, to zależy od żądanej ceny. Jeśli cena jest naprawdę wysoka, można wcale nie wracać. Normalnie jednak kupujący i sprzedający wykonują półkole i spotykają się znowu ze zdziwieniem, przyczem właściciel zapytuje, ile ma otrzymać. Odpowiedź brzmi ośm funtów. Z kolei on się oburza i poprzedni proceder powtarza się znowu z tą różnicą, że teraz on pierwszy się oddala. Po powtórzeniu tej sceny kilkakrotnie, ubija się cenę kupna na dwanaście funtów.
Lecz prawdziwy kłopot zaczyna się dopiero po kupieniu wielbłąda, który jest najdziwniejszem i najbardziej fałszywem stworzeniem na ziemi. Zachowuje on zawsze ten sam wyraz spokoju i godności, tak, że trudno nawet na chwilę przypuścić ile niecnego podstępu czai się pod tą maską. Zbliża się to do człowieka z wyrazem lekkiego zainteresowania i wyższości, jak dobrowolna nauczycielka z niedzielnej szkółki. Zda się, że tylko okularów brak. Z kolei wysuwa łagodnie wargi, z niewidzącem spojrzeniem daleko zapatrzonych oczu, wywołując w umyśle człowieka niewypowiedziane słowa: „Poczciwina — chce mnie pocałować“, gdy nagle, ledwie ta myśl zdoła się przemknąć przed oczy-