Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/50

Ta strona została skorygowana.

kiego sklepiku, gdzie jednakowoż zdołałem dostać tylko kilka puszek konserw morelowych. Po powrocie na statek, który już ruszał, zdołaliśmy nabyć od załogi nieco chleba, który wraz z morelami stanowił całe nasze pożywienie przez szereg dni. Objadłem się tych moreli tak, że od tego czasu patrzeć na nie nie mogę. Ich nudna słodycz jest w moim umyśle połączona na zawsze z „Wyznaniami“ Russeau'a, których francuskie wydanie dostało mi się w ręce, stanowiąc jedyną lekturę w drodze powrotnej do Assonan. Wspomnienie tego autora przywodzi mi zawsze na myśl owe morelowe powidła.
Tak się zakończyła nasza wyprawa na front. Byliśmy na progu wojny, lecz progu tego nie danem nam było przekroczyć, ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu i niezadowoleniu. Mimo to, był już koniec kwietnia, kiedym dotarł do Cairo i upały zaczęły się tak wielkie, że mogły zaszkodzić mej żonie.
W tydzień później byliśmy w Londynie i pamiętam jak dziś, że kiedy w dniu pierwszym maja zasiadłem jako gość na bankiecie „Royal Academy“, zauważyłem na przegubach obu mych rąk małe czerwone wyrzuty, pod któremi gnieździły się i mnożyły drobniutkie owady, które się zaryły w mą skórę, podczas gdy spoczywałem na piaskowych ławicach Nilu.