Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/83

Ta strona została skorygowana.

choty“ Jana Hamiltona i kawalerja French’a. Cały front ciągnie się na jakieś trzydzieści mil; obejmuje jakieś 35.000 ludzi.
Zaczyna się pochód przez wielką równinę; na czele rozciągnięta linja Piechoty na koniach; jedna kompanja zajmuje jakieś pół mili (angielskej; równa się przeszło jednemu kilometrowi). Poprzedzają ją harcerze. Pół roku temu pochód taki był niemożliwy. Inaczej dziś wyglądamy zaopatrzeni w nowy materjał wojenny. „Donga“ oddalona od nas tylko o jakieś 2 tysiące sążni; zatrzymujemy się, by się jej baczniej przypatrzeć. Działa się szykują, lepiej być w pogotowiu. Pole - Carew pędzi na koniu z miną uczniaka na wakacjach.
— Widział kto starego Tucker’a — woła, przykładając lunetę do oczu? Pytanie dotyczy osoby adjutanta, wysłanego z poleceniem do harcerzy. „Patrzcież na tego warjata! Zamiast do harcerzy, galopuje wzdłuż „dongi“, by wypatrzyć Burów! Kto mu kazał!? Jak go zapytam o to, to odpowie napewno, że myślał, iż mnie tam znajdzie“.
Nareszcie! Czemu pan zaraz nie wrócił?
— Nie zatrzymywałem się nigdzie.
— Aleś pan pojechał wzdłuż „dongi!
— Myślałem, że znajdę tam waszą wysokość.
— Niech pan nie łże.
Adjutant cofa się z wesołym uśmiechem. Strzelono do mnie, alem wolał o tem nie mówić. Wyznaje kolegom.
Trrra... trrra... trrra... Strzały na froncie. Każdy