Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/90

Ta strona została skorygowana.

rem rasy Anglo-Celtyckiej w największem doświadczeniu wojennem, przez jakie rasa ta przeszła.
Posuwamy się dalej przez równinę. Ciekawość nas przejmuje, czy nad rzeką, która się wije w dali, czeka nas jakaś niespodzianka. Burowie obsadzają każdą rzekę i bronią każdej. Bronili rzeki Modder i Tugela, czy będą bronić rzeki Vet? Lecz co to? Galopem przypada człowiek z gołą głową na spienionym koniu. Usiłuje mówić, gestykuluje żywo. „Pięćdziesięciu... zasadzka... zgubiłem hełm...“ Chwytamy te urywane słowa. Nagle spostrzegamy, że koń, który począł spokojnie skubać trawę, ma z boku wielką, otwartą ranę, z której sączy się krew. Tak, konia postrzelili.
Jedziemy naprzód i przejeżdżamy przez rozdzielone szeregi harcerzy Gwardji. Za nami suną żywo dwa działa okrętowe, ciągnione przez piętnaście par wołów. Na froncie przed nami ustawiła się już baterja. Zajeżdżamy ku niej z boku. W dali przed nami widnieje mała zagroda; dachy jej zabudowań kryte czerwoną dachówką. Piechota skupiła się w jedną gromadę i zbliża się ku nam. „Ot, cyrk gotowy; zaraz się zacznie zabawa“. Taki frazes powstał podczas wojny Secesyjnej w Ameryce. Nasz cyrk był gotów, a zabawa miała się niedługo zacząć.
Rozpoczęła ją 84-a baterja.
Bumm! Po chwili zobaczyłem wybuch pocisku na oddalonem wzgórzu, „3.500“ ktoś woła. Bumm! „3.250“, powtarza ten sam głos. Bumm! „3.300“. Tym razem