Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

w rękę. To wszystko jest dosyć jasnem, ale było jeszcze wiele rzeczy niewyraźnych. Czegom najbardziej sobie życzył, to pozyskania brakującej części tego listu. Pewny byłem, że Alec wydarł go z ręki zmarłego, a najzupełniej pewny, że on musiał go włożyć do kieszeni swego szlafroka. Bo gdziebyż go mógł włożyć? Jedynem pytaniem było, czy ten list tam jeszcze pozostał. Warto więc było go wykryć i w tym celu udaliśmy się wszyscy do domu.
Cunninghamowie spotkali nas, jak panowie sobie przypominacie, koło drzwi do kuchni. Było więc rzeczą pierwszej wagi, żeby im nie przypominać o istnieniu tego papieru, gdyż w innym wypadku naturalnie zniszczyliby go bez zwłoki. Inspektor już miał im powiedzieć, jakieśmy znaczenie przywiązywali do niego, gdy najszczęśliwszym trafem w świecie popadłem w pewnego rodzaju atak i zmieniłem rozmowę.
— Wielki Boże! krzyknął pułkownik śmiejąc się. Czy pan chcesz powiedzieć, że cała nasza sympatya była zbyteczna, a pański atak udany?
— Mówiąc fachowo, zrobione to było w zadziwiający sposób, zawołałem, spoglądając ze zdumieniem na tego człowieka, który