Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

tabaki z tabakierki szyldkretowej i strzepnął rozsypany proszek ze surduta czerwoną jedwabną chustką do nosa.
— Mimochodem mówiąc, Sherlocku, powiedział, dano mi pod rozwagę bardzo osobliwy problem, coś zupełnie w twoim guście. Ale ja nie mam w istocie energii, aby go śledzić, chyba, że bardzo pobieżnie, ale dało mi to podstawę do bardzo zajmujących dociekań. Jeżeli będziesz tak łaskaw posłuchać. — —
— Kochany Myerofcie, będzie to dla mnie przyjemnością.
Brat jego napisał kilka wierszy na kartce z notesu i zadzwoniwszy oddał ją lokajowi.
— Poprosiłem Mr. Melasa, aby przyszedł, rzekł. Mieszka on nademną i znam go trochę, co go też skłoniło do tego, że udał się do mnie ze swoim kłopotem. Mr. Melas jest z pochodzenia Grekiem i jest sławnym lingwistą. Zarabia na życie częścią jako tłumacz w sądach, częścią jako przewodnik dla podróżnych, którzy zajeżdżają do hotelów na Northumberland Avenue. Pozwolę mu samemu opowiedzieć swoją bardzo ciekawą przygodę.
W kilka minut później przybył do nas tęgi, nizki człowiek, którego oliwkowa cera i czarne jak węgiel włosy, świadczyły o południowem pochodzeniu, chociaż mówił jak wykształcony Anglik. Gwałtownie uścisnął rękę