Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pański wypadek jest nadzwyczaj zabawny, zauważył Holmes, gdy jego klient przystanął i odświeżał pamięć wielką szczyptą tabaki. Ciągnij pan dalej to nadzwyczaj interesujące opowiadanie.
— Nic tam w biurze nie było, tylko kilka krzeseł drewnianych i sosnowy stół, za którym siedział jakiś mały mężczyzna z głową jeszcze bardziej rudą niż moja. Mówił kilka słów do każdego kandydata, który przyszedł i zawsze znachodził w nich jakieś wady, któreby pozbawiały ich kwalifikacyi na członka towarzystwa. Z tem wszystkiem pozyskanie wolnego miejsca nie wydawało się tak bardzo łatwem. Ale kiedy na nas kolej przyszła, rudy człowieczek był dla mnie łaskawszym niż dla kogo innego i zamknął drzwi jakeśmy weszli, aby módz zostać z nami na osobności.
— To jest Mr. Jaber Wilson, rzekł mój pomocnik i chciałby zająć wolne miejsce w Lidze.
— I pysznie na nie się nadaje, dodał drugi. Ma wszelkie kwalifikacye. Nie mogę sobie przypomnieć, czym kogo widział tak odpowiedniego. Postąpił krok naprzód, pochylił głowę na bok i wpatrywał się w moje włosy, ażem się całkiem zawstydził. Potem nagle poskoczył naprzód, uścisnął mi rękę i serdecznie mi pogratulował powodzenia.
— Byłoby niesprawiedliwością się wahać,