Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

wychodziłem popołudniu o drugiej. Stopniowo Mr. Duncan Ross zaczął przychodzić rano tylko raz, a po pewnym czasie wcale nie. Mimo to jednak nigdy nie odważyłem się opuścić pokoju na chwilę, bo nie byłem pewny, kiedy on może nadejść, a stanowisko moje było tak dobre i tak mi odpowiadało, że nie chciałem się narazić na jego utratę.
W ten sposób minęło ośm tygodni i przepisałem już Abbots, Archery, Aruwur, Architecture i Attica i spodziewałem się, że pilnością będę mógł przejść w niedługim czasie do B. Kosztowało to mnie trochę papieru i dobrze napełniłem półkę moją pisaniną. A potem nagle cały interes się skończył.
— Skończył?
— Tak, proszę pana, i właśnie dziś rano. Przyszedłem do roboty jak zwykle o dziesiątej godzinie, ale drzwi były zamknięte na klucz, a mała kwadratowa kartka była przybita gwoździkiem w środku. Oto ona, może ją pan sam przeczyta.
Wyjął białą kartkę wielkości arkusza papieru listowego. Było na niej napisane:
„Liga czerwonowłosych jest rozwiązana 9. października 1890.“
Sherlock Holmes i ja spoglądaliśmy to na to krótkie doniesienie, to na żałosną twarz naszego gościa, aż komiczna strona sprawy