Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

Z tego com od pana słyszał, zdaje mi się, że może z tego wynikają poważniejsze konkluzye, niż to wygląda na pierwszy rzut oka.
— Dosyć poważne! powiedział Mr. Jaber Wilson. Jakto, straciłem przecież 4 funty za tydzień.
— O ile to się pana osobiście tyczy, zauważył Holmes, nie widzę żebyś pan doznał jakiej krzywdy od tej niezwykłej ligii. Przeciwnie, o ile zrozumiałem, wzbogaciłeś się pan o jakie 30 funtów, nie mówiąc nic o drobiazgowych wiadomościach, jakie pozyskałeś o każdym przedmiocie, znajdującym się pod literą A. Przez to pan nic nie straciłeś.
— Nie, proszę pana. Ale ja pragnę ich wynaleźć i dowiedzieć się, kim oni są i jaki był ich cel w wypłataniu mi tego figla — jeżeli to wogóle był figiel. Kosztowny to bardzo był żart dla nich, bo zapłacili za niego 32 funtów.
— Będziemy usiłowali wyświetlić te szczegóły dla pana. A przedewszystkiem zadam panu kilka pytań, Mr. Wilson. Ten pomocnik, który pierwszy zwrócił uwagę pańską na ogłoszenie — jak długo on pozostaje u pana?
— Około miesiąca.
— W jaki sposób przyszedł?
— W odpowiedzi na ogłoszenie.
— Czy on był jedynym kandydatem?