Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zawsze.
— A dlaczego?
— Myślę, że wspominałam panu o tem, że doktor trzyma czitę i pawiana. Nie czułyśmy się bezpiecznemi, dopóki nasze drzwi nie były zamknięte na klucz.
— Prawda. Proszę dalej opowiadać.
— Nie mogłam spać tej nocy. Niejasne przeczucie grożącego nieszczęścia nie dawało mi spokoju. Moja siostra i ja, przypomina pan sobie, byłyśmy bliźniętami, a pan wie przecie, jakie subtelne węzły łączą dwie dusze tak ściśle spokrewnione. Była to straszna noc. Wicher wył na dworze, a deszcz siekł i dzwonił o szyby. Nagle wśród szumu wichru rozległ się rozpaczliwy krzyk przerażonej kobiety. Wiedziałam, że to był głos mojej siostry. Wyskoczyłam z łóżka, owinęłam się szalem i popędziłam na kurytarz. Kiedy otworzyłam moje drzwi, zdawało mi się, że słyszałam cichy świst, taki sam, jaki opisywała moja siostra, a w kilka minut potem jakiś dźwięk, jakby jakiś przedmiot metalowy upadł na podłogę. Kiedy przebiegłam przez kurytarz, drzwi mojej siostry odemknęły się i zaczęły się powoli otwierać. Wypatrzyłam się na to przerażona, nie wiedząc co z tego wyniknie. Przy świetle lampy na kurytarzu zoba-